Kategorie
Bez kategorii

Duże zakupy

dzisiaj byłem na dużych zakupach. od 3 tygodni robię zakupy raz na kilka dni. ostatni raz w sklepie byłem 10 dni temu. dawno. w sklepie przy wejściu czekał stand z płynem dezynfekującym. mile zaskoczenie. pewnie jest od dawna. dawno mnie nie było.

wszyscy trąbią o higienie. o myciu rąk. a przecież to takie oczywiste. ludzie wykupowali papier toaletowy, makarony, drożdże. był szał, że braknie. nie brakło. jednak na zakupy chodzę rzadko. strach? odpowiedzialność? sam nie wiem. no ale dość o tym. są ciekawsze sprawy do napisania.

linkedin

wczoraj pisałem, że dziś będę miał rozmowę telefoniczną w sprawie pracy. no i miałem. no i chyba poszło dobrze bo we wtorek mam video rozmowę. zobaczymy jak wówczas pójdzie. wciąż się zastanawiam czy chcę zmienić pracę. tu gdzie teraz pracuje mam tzw. ciepły, kurwi dołek. od ponad 12 lat robię to co do mnie należy. robię to dobrze. może nawet bardzo dobrze. mam 10 minut piechotą do pracy. a szukam miodu w dupie. tyle, że kuszą. kuszą hajsem. benefitami. rozwojem.

może skuszą. może im się uda.

google ads

od kilku tygodni prowadzę kampanię reklamową dwóch produktów. szło n początku słabo. na początku slowly. ale jak po kilku dniach zaskoczyło to doszło do ROAS na poziomie ponad 6500%. oznacza to, że każda złotówka wydana na reklamę przyniosła 65 zł przychodu. dużo, co nie?

i mogło by tak jeszcze przez parę dni iść ale nie. google uznało, że towar nie godny jest reklamowania. cóż. ich cyrk. ich małpy. i przede wszystkim ich zasady!

pizza

jak już polazłem do tego sklepu to zrobiłem sobie później pizze. z tuńczykiem, oliwkami, fasolą i cebulą. zajebiście pyszna. a jak pizza to i piwo. dawno piwa nie piłem. no bo nie miałem, a do sklepu nie chodziłem. zostało mi trochę na jutro. i pizzy i piwa więc nie jest źle. nie obżeram się. chociaż lubię! pizze też się robi slowly. szczególnie ciasto.

jutro sobota. pewnie pójdę znów na zakupy. nie że mi się jakoś podobało. ale w hipermarkecie raczej mięsa nie kupuję. nie wiem czemu. jakoś nie ufam. chodzę zazwyczaj do osiedlowego sklepiku. kupię znowu dużo, żeby starczyło na długo.

rosół

do czego to doszło. XXI wiek. wszystko szło idealnie. a jak miałem zamiar napisać „jak się uda kupić”. no kurwa jak to! czemu miało by sie nie udać? no może temu, że zrezygnuję zestania w kolejce. dziś zanim wszedłem do sklepu odwiedziłem trzy inne sklepy przed którymi były kolejki aby wejść. w czwartym dopiero wszedłem bez stania przed sklepem. jak za komuny, którą pamiętam bardziej z opowiadań. gdzie też się stało za dywanem. za mięsem. no i wróciło. no więc jak się uda to będzie rosół na niedzielę. tak po polsku. tradycyjnie. tylko Msza w niedziele online. mało tradycyjnie.

rosół to dopiero się slowly robi. ostatnio to chyba 4 i pół godziny. ale za to wyszedł pyszny.

dobra idę spać, bo wczoraj prawie o drugą w nocy zahaczyłem, przed wczoraj 1:20. teraz dochodzi 0:30.

żegnam, do następnego.
marek