dzisiaj nie było święcenia pokarmów. z całego Triduum to właśnie poranne święcenie było już takim początkiem. taką oznaką. że będzie dobrze. że jutro Zmartwychwstanie. w tym roku tego mi brakuje.
byliśmy na chwilę w kościele. na parę minut. ludzi niewiele. może z 7, 8. na pewno mniej niż dziesięć. ale i tak za dużo. przepisy złamane. można karać. można sądzić. durne te przepisy. ludzie i tak łażą po ulicach. po parkach. mimo, iż znaki „zakaz wstępu” poustawiane. wszystko się toczy jakoś tak wolniej. tak jak lubię. tak slowly.
my też jeździmy a wieś! nie po to, żeby zagrać komuś na nosie, czy pokazać, że nas to wali. nie wali. trzeba się pilnować. unikać miejsc potencjalnie niebezpiecznych. ale po to aby po tygodniu pracy w domu być na świeżym powietrzu. popracować fizycznie. zmęczyć się i narzekać, że ręce bolą. że w krzyżu łupie. ale przy tym czuć taką satysfakcję.
poza tym nasz wyjazd na wieś to wyjazd trochę rolniczy. rośliny nie wiedzą, że jest covid-19. one chcą wody. chcą zacząć rosnąć. chcą być zjedzone po wakacjach 🙂 niektóre nawet wcześniej. no i wyjazd na wieś to zjazd windą do garażu. później jakieś niecałe 30 kilometrów. a tak już z nikim się nie spotykamy. czasami przyjdzie ciotka. ale stoi jakieś 5 metrów od nas. przejdzie jakiś sąsiad. zażartuje, machnie ręką i pójdzie dalej. albo jakiś rybak amator. tak, rybak. nie pisałem o tym ale nasza działka graniczy z rzeką. miejsce rewelacyjne. lubię tam bywać. coraz częściej myślę aby się tam przeprowadzić. a teraz jak wiem, że umiem pracować on-line to już w ogóle pcha mnie tak coraz bardziej.
swojski jutub
zauważyłem, że od jakiegoś roku na moim jutubie coraz więcej jest filmików związanych z domową fermentacją alkoholi, zdrową żywnością, kiszeniem, kwaszeniem, roślinami, ptakami, budową małych domów i tym podobnymi rzeczami. pisałem już jakiś czas o kanale „W Szumilesie”, poza tym jest Malinowy Nos, Skipior, Ptasia Sfera a ostatnio botanik, Łukasz Łuczaj. dzisiaj oglądałem go chyba ze dwie godziny. żona przygotowywała babki Wielkanocne. ja sprawdzałem czy jej wyszły, chwaliłem i uczyłem się o jadalnych roślinach z polskich łąk.
sadzonki pomidorów
odezwał się dziś do mnie też okoliczny rolnik. producent pomidorów. pisałem parę dni temu do niego w sprawie sadzonek, ale mówił, że nie ma ale będzie wysiewał nowe. nowe to chyba na przyszły rok 🙂 a dziś pisze, że mu trochę zostanie więc po Świętach do niego podjadę i kupię co tam będzie miał.
mam też kilka swoich sadzonek, ale po pierwsze. w mieszkaniu nie bardzo jest gdzie je trzymać. więc mam, żeby powiedzieć, te są moje! ale żeby się najeść pomidorów jak będzie ku temu okazja to będzie ich za mało. po drugie, sadzonki dwa razy zostały na noc na balkonie i trochę zbiedniały więc aby mieć owoce kupię sobie sadzonki, póki są dostępne. a przy okazji wesprę lokalny biznes. może to nie jakaś wielka pomoc, ale zawsze coś.
plan na jutro jest taki aby o 6 rano oglądać na jutubie transmisję Rezurekcji. obawiam się, że może być problem ze wstaniem przed szóstą bo teraz jest dokładnie 23:52. nie przedłużając więc, żegnam się.
do następnego,
marek